Pierwszy
wybuch
O godzinie 01:23:04 rozpoczął się niedopracowany
eksperyment. Załoga nie zdawała sobie sprawy z
niestabilności reaktora i wyłączyła przepływ pary do turbin.
Ponieważ zwalniająca turbina napędzała pompy, przepływ wody
chłodzącej zaczął maleć, a produkcja pary wzrosła. Dodatnia
reaktywność dla pary, jedna z charakterystycznych cech
reaktorów typu RBMK, spowodowała wzrost ilości rozszczepień,
a co za tym idzie – temperatury. To jeszcze bardziej
zwiększyło parowanie wody. Szybko przekroczona została
szybkość pracy reaktora, która mogła być zahamowana przez
wydzielony ksenon. Wzrost mocy i temperatury reaktora
nastąpił lawinowo.
O 01:23:40 Aleksander Akimow, kierownik zmiany bloku,
próbował uruchomić procedurę AZ-5 (SCRAM), która
natychmiastowo wygasza reaktor poprzez całkowite wsunięcie
prętów kontrolnych, także tych wyjętych wcześniej ręcznie.
Do dziś nie jest jasne, czy było to działanie mające
zapobiec katastrofie, czy po prostu sposób na zrealizowanie
planowego wyłączenia reaktora. Uruchomienie AZ-5 mogło być
odpowiedzią na nagły wzrost mocy, jednakże Diatłow pisze:
„Przed godziną 01:23:40 centralny system kontrolny
(...) nie zarejestrował żadnych zmian parametrów, które
usprawiedliwiałyby AZ-5. Komisja (...) zebrała i
przeanalizowała dużą ilość materiału i, jak oświadczyła
w raporcie, nie ustaliła przyczyny rozpoczęcia AZ-5. Nie
ma też powodu, by szukać przyczyny. Reaktor po prostu
miał być wyłączony na zakończenie eksperymentu.
Mechanizm wprowadzający pręty kontrolne do rdzenia nie
zadziałał. Powolne tempo wsuwania prętów (0,4 m/s, około
18-20 sekund na przebycie całej długości) było jedną z
przyczyn. Jeszcze gorsze skutki wywołała wadliwa konstrukcja
prętów. Ich końcówki wykonane były z grafitu. Podczas
wsuwania wypychały chłodziwo, a same – będąc moderatorem –
wbrew zamierzeniu
przyspieszały reakcję łańcuchową. W efekcie tego AZ-5,
zamiast wygasić reaktor, spowodował nagły wzrost mocy.
Późniejsze badania symulacyjne wykazały, że w tej sytuacji
należało poprzestać na samym wznowieniu przepływu wody, a
dopiero po ochłodzeniu reaktora, wyłączyć go (wypowiedzi
Diatłowa wskazują, że się tego domyślał i dlatego nie chciał
włączyć AZ-5; jednakże po pierwsze - Akimow postąpił zgodnie
z obowiązującymi procedurami, po drugie - Diatłow nie miał w
zwyczaju objaśniać motywów swoich działań, a tylko oczekiwał
od podwładnych ślepego posłuszeństwa). Przegrzanie rdzenia
sprawiło, że kanały paliwowe popękały, blokując pręty
kontrolne. W ciągu trzech sekund moc reaktora wzrosła do 530
MW. O godzinie 01:23:47, w siedem sekund po rozpoczęciu
AZ-5, moc cieplna osiągnęła 30 GW, niemal dziesięciokrotnie
przekraczając normalny poziom. Gwałtowny wzrost ciśnienia
zniszczył kanały paliwowe i rozerwał rury z wodą chłodzącą.
Paliwo zaczęło się topić i wpadać do zalegającej na dnie
wody.
O godzinie 01:24, 20 sekund po rozpoczęciu AZ-5, wzrost
ciśnienia znajdującej się w reaktorze pary wodnej
doprowadził do pierwszej eksplozji pary, która wysadziła
ważącą 1200 ton osłonę biologiczną (antyradiacyjną)
pokrywającą reaktor. Kompletnie zniszczony rdzeń reaktora
wszedł w kontakt z chłodziwem, co spowodowało reakcję
cyrkonowych wyściółek kanałów paliwowych z wodą, która
zaczęła rozkładać się z wydzielaniem wodoru, a po
zniszczeniu cyrkonowych osłon bezpośrednio zetknęła się z
rozżarzonym grafitem o temperaturze 3000 °C i doszło do jej
termolizy z wydzielaniem mieszaniny piorunującej (wodór i
tlen w stosunku 2:1).
Drugi wybuch
Następnie doszło do
drugiej, nieco większej eksplozji wodoru i tlenu, która
zniszczyła budynek czwartego reaktora.
Eksplozja ta pozwoliła na wniknięcie powietrza do wnętrza
reaktora. Spowodowało to zapłon kilku ton grafitowych bloków
izolujących reaktor, które płonąc przez 9 dni, uwolniły do
atmosfery najwięcej izotopów promieniotwórczych. Większość z
211 prętów kontrolujących pracę rdzenia reaktora stopiła
się.
Do atmosfery dostał się radioaktywny pył. Radioaktywne
cząstki wyrzucone do atmosfery wybuchem, jak i te emitowane
nadal w wyniku trwającego pożaru grafitu, tworzyły pióropusz
radioaktywnych drobin o wysokości 1030 m, który następnie
przemieścił się w stronę miasta Prypeć. Wiatr utrzymywał
jednak chmurę radioaktywnych cząstek z dala od miasta.
Promieniowanie
Poziom promieniowania w najbardziej
dotkniętych katastrofą częściach budynku bloku
nr 4 ocenia się na 5,6 R/s (0,056 Gy/s), czyli
23 kR/h (200 Gy/h). Dawka śmiertelna to około
500 rentgenów w czasie 5 godzin, co oznacza że w
niektórych miejscach niezabezpieczeni w żaden
sposób pracownicy przyjęli śmiertelną dawkę
promieniowania w ciągu kilku minut. Dozymetr
zdolny do pomiaru promieniowania na poziomie
1000 R/s (10 Gy/s) był niedostępny z uwagi na
zniszczenia, a drugi egzemplarz okazał się
wadliwy. Pozostałe dozymetry działały w zakresie
do 0,001 R/s (0,00001 Gy/s), przez co
nieprzerwanie podawały odczyt „poza skalą”. W
wyniku tego obsada reaktora nie była świadoma
jak wielką dawkę promieniowania przyjmuje.
Akcja gaśnicza i zabezpieczająca
Wkrótce
po wybuchu pożaru na miejsce przybyła straż
pożarna. Pierwsza stawiła się brygada pod
komendą porucznika Władimira Prawika, który
zmarł 11 maja 1986 w wyniku choroby
popromiennej. Strażacy nie zostali poinformowani
o niebezpieczeństwie kontaktu z radioaktywnym
dymem i odpadami, a możliwe jest też, że w ogóle
nie zdawali sobie sprawy, że wypadek to coś
więcej niż zwykły pożar instalacji
elektrycznych. „Nie wiedzieliśmy, że to reaktor.
Nikt nam tego nie powiedział”.
Grigorij Chmiel, kierowca jednego z wozów
pożarniczych, relacjonuje później:
Przyjechaliśmy za 10 czy 15 druga w
nocy... Widzieliśmy porozrzucany wokoło
grafit. „Czy to jest grafit?” – zapytał
Misza. Kopnąłem leżący na drodze kawałek,
ale jeden ze strażaków podniósł go. „Jest
gorący” – powiedział. Kawałki grafitu były
różnych rozmiarów. Jedne wielkie, inne tak
małe, że dało się je podnieść...
O promieniowaniu nie wiedzieliśmy prawie
nic. Nawet ci, co pracowali tu wcześniej,
nie mieli pojęcia. W pojazdach nie było
wody, więc Misza napełnił zbiorniki i
wycelowaliśmy strumień w górę. Potem ci
chłopcy, którzy niedługo potem umarli,
poszli na dach – Waszczyk Kolia, Wołodia
Prawik i inni... Wspięli się po drabinie...
i nie widziałem ich więcej.
Ugaszenie płonącego grafitu było bardzo
trudne. Potrzeba było do tego kilku tysięcy ton
piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu
zrzucanych ze śmigłowców (głównie Mi-26, i
mniejszych Mi-8 -ich załogi były tylko
prowizorycznie zabezpieczone przed skutkami
promieniowania). Zrzucane materiały pod wpływem
żaru z reaktora stapiały się razem, tworząc
zwartą masę. Jak się później okazało ołów,
zastosowany w gaszeniu reaktora, pod postacią
par wyrządził ogromne szkody osobom gaszącym
ruiny reaktora.
Kiedy zakończono zrzucanie ładunków, nastąpił
poważny kryzys. Reaktor był tak zbudowany, że
pod jego podstawą, grubą na metr warstwą betonu,
znajdowały się zbiorniki rozbryzgowe na wodę z
ewentualnych wycieków. W razie przedostania się
stopionej masy do tych zbiorników, mógł nastąpić
kolejny wybuch, powodując jeszcze większe
skażenie. Ponieważ prawdopodobieństwo takiego
zdarzenia szacowano na 10-15%, przedsięwzięto
akcję zapobiegawczą. Ściągnięto setki wozów
strażackich i beczkowozów do wypompowania wody,
lecz mimo tej akcji w zbiorniku wciąż
pozostawało kilka hektolitrów wody. Trójka
inżynierów zgłosiła się na ochotnika i dotarła
do zbiornika, by otworzyć dwa zawory główne.
Po otwarciu zaworów przystąpiono do
instalowania pod reaktorem agregatów
chłodzących. Ponieważ w trakcie prac temperatura
reaktora spadła (głównie w wyniku zasypywania go
ołowiem), zamiast tego postanowiono wybudować w
tym miejscu „poduszkę betonową”, aby w razie
przepalenia się reaktora do wnętrza nie doszło
do stopienia fundamentów i silnego skażenia
terenu. Ponieważ grunt był miękki (Prypeć i
Czarnobyl leżą w pobliżu mokradeł), użyto
techniki stosowanej w podobnych sytuacjach do
budowy metra – w ukośne odwierty wlewano ciekły
azot (-196 °C) i doprowadzono do zamrożenia
gruntu. 13 maja grupa 450 górników sprowadzonych
specjalnie z Tuły (ze względu na podobne warunki
gruntowe) rozpoczęła kopanie tunelu o długości
150 metrów. Ukończono go po 36 dniach pracy w
trzygodzinnych szychtach (w celu ograniczenia
napromieniowania). Górnicy w tym okresie
otrzymali dawkę 40-80 rem, w ciągu kilku
kolejnych lat 170 z nichzmarło.
Po 10 dniach pierwotna, betonowa podstawa
reaktora przepaliła się i radioaktywne szczątki
reaktora runęły do zabezpieczonego „betonową
poduszką” zbiornika, gdzie pozostają do dziś.
Ich wydobycie jest na chwilę obecną technicznie
niemożliwe.
W grudniu 1986 roku, po 6 miesiącach
dochodzenia, przeprowadzono badania wewnątrz
betonowego sarkofagu, gdzie odkryto wysoce
radioaktywną substancję w pomieszczeniach
poniżej reaktora. Ważąca kilkaset ton bryła
została nazwana „stopą słonia” z powodu swojej
pomarszczonej powierzchni. Bryła ta jest
spiekiem piasku, szkła i dużych ilości
radioaktywnego paliwa, które wydostało się z
reaktora. Przez betonowy sufit pomieszczeń pod
reaktorem przedostała się lawa roztopionych
szczątków oraz wcześniej nieznana substancja
krystaliczna, która została nazwana
czarnobylitem.
Straty ludzkie
Kontrowersje budzi szacowana liczba ofiar.
Najnowszy raport Komitetu Naukowego ONZ ds.
Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR)
stwierdza, że 134 pracowników elektrowni
jądrowej i członków ekip ratowniczych było
narażonych na działanie bardzo wysokich dawek
promieniowania jonizującego, po których
rozwinęła się ostra choroba popromienna. 28 z
nich zmarło w wyniku napromieniowania, a 2 od
poparzeń. Wielu ludzi biorących udział w akcji
zabezpieczenia reaktora zginęło podczas
towarzyszących akcji wypadków budowlanych.
Najbardziej spektakularnym wypadkiem była
uchwycona na filmie katastrofa śmigłowca,
którego łopaty wirnika uderzyły o mało widoczne
liny dźwigu; cała załoga śmigłowca zginęła.
Komunikat o ewakuacji miasta Prypeć
(ros.)
Po katastrofie wyznaczono zamkniętą strefę
buforową mierzącą 2,5 tysiąca km² i wysiedlono z
niej wszystkich mieszkańców (choć jak wynika z
aktualnych badań, silnie skażony obszar w
okolicach elektrowni ma powierzchnię 0,5 km²). W
promieniu 10 km od elektrowni utworzono strefę
„szczególnego zagrożenia”, a w promieniu 30 km
strefę „o najwyższym stopniu skażenia”.
Zlikwidowano 20 pobliskich kołchozów i wyłączono
z uprawy rolnej 100 000 hektarów ziemi rolnej.
Ewakuowano także całą ludność miasta Prypeć,
liczącą wówczas 50 000 mieszkańców. Skutki
katastrofy dotknęły terytorium Ukrainy, gdzie
skażeniu uległo 9% obszaru tego kraju.
Raporty o katastrofie
Forum
Czarnobyla 2003–2005, w skład
którego wchodziły Międzynarodowa
Agencja Energii Atomowej (IAEA),
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO),
Program Narodów Zjednoczonych ds.
Rozwoju (UNDP), inne ciała
Organizacji Narodów Zjednoczonych i
rządy Ukrainy, Białorusi i Rosji,
udostępniło szczegółowy raport
dotyczący skutków katastrofy
reaktora.
Według opublikowanych danych,
spośród 134 pracowników
likwidujących awarię, u których
wystąpiła ostra choroba popromienna,
28 osób zmarło z jej powodu w 1986,
a 19 w kolejnych w latach 1987–2004
(niektóre z tych śmierci nie miały
związku z napromieniowaniem). W
trakcie akcji ratowniczej 2 osoby
zginęły z powodów wypadków
niezwiązanych z promieniowaniem, a
jedna osoba zmarła z powodu
zakrzepicy.
Według niektórych badań w wyniku
katastrofy ok. 600 000 osób na
świecie narażonych zostało na
podwyższoną dawkę promieniowania
rzędu 1 mSv. Jest to równoważnik
dwóch zdjęć rentgenowskich.
Przeciętny mieszkaniec Polski
otrzymuje rocznie dawkę około 3-4
mSv od źródeł naturalnych, jak
promieniowanie kosmiczne czy
naturalne pierwiastki
promieniotwórcze w glebie. Z kolei
występują na Ziemi takie miejsca,
gdzie tło naturalne osiąga wartość
powyżej 100 mSv (np. Ramsar w
Iranie, czy Guarapari w Brazylii) i
nie obserwuje się negatywnych
skutków zdrowotnych wśród dziesiątek
tysięcy ludzi mieszkających tam od
pokoleń.
Liczbę śmiertelnych nowotworów,
które rozwinęły się i mogą rozwinąć
się w przyszłości w grupie silnie
napromieniowanej po awarii w
Czarnobylu oszacowano na ok. 4000.
Wśród mieszkańców skażonych terenów
wzrost ryzyka zachorowań na
nowotwory inne niż tarczycy nie jest
obserwowany (ze względu na długi
okres rozwoju takich chorób nie
można jednak wykluczyć wzrostu
zachorowań w przyszłości szacowanych
na <1% wzrostu śmiertelności z
powodu raka). W raporcie wskazano
liczbę ponad 4000 zdiagnozowanych
nowotworów tarczycy, które w
większości można przypisać
wchłonięciu jodu-131, głównie u
dzieci. Z tej przyczyny do roku 2002
zmarło 15 osób. Oczekuje się
dalszego wzrostu zachorowań na raka
tarczycy.
Nie stwierdzono wzrostu
nieprawidłowych urodzeń ani efektów
dziedzicznych u osób z terenów
napromieniowanych, natomiast wiele
osób poszkodowanych ma problemy
psychologiczne związane z wypadkiem
i przesiedleniem (np. depresje,
alkoholizm, trauma, choroby
psychiczne, radiofobia podsycana
przez media etc.). Dodatkowo nie
obserwuje się jakichkolwiek anomalii
wśród dzieci, których matki w czasie
ciąży (bądź wcześniej) narażone były
na opad czarnobylski.
Europejski Komitet do spraw
Ryzyka Radiacyjnego, sponsorowany
przez Europejską Partię Zielonych,
uważa, że WHO i inne organizacje
międzynarodowe, ignorowały lub nawet
celowo zaniżały dane o ofiarach dla
ochrony interesów lobby atomowego.
Jednak na poparcie swych tez Komitet
wysunął nie do końca wiarygodne
dowody.
Raport Lekarzy Przeciw Wojnie
Nuklearnej
Raport Lekarzy Przeciw Wojnie
Nuklearnej szacuje liczbę wypadków
raka tarczycy powstałych z powodu
katastrofy na 10 000 i sądzi, że
istnieje możliwość kolejnych 50 000
przypadków, do tego doszło do 10 000
deformacji płodów i śmierci 5000
niemowląt. Jednak do tej pory nie
zaobserwowano jakichkolwiek
negatywnych skutków wśród dzieci
urodzonych po awarii. Związek
Czarnobyla, organizacja zrzeszająca
likwidatorów elektrowni podaje, że
10% z 600 000 osób pracujących przy
tym procesie już nie żyje (20 lat po
tragedii), a kolejnych 165 000 jest
niepełnosprawnych. Z kolei prof.
Wade Allison z Uniwersytetu
Oksfordzkiego oszacował ilość
śmierci nowotworowych z powodu
Czarnobyla na 81. Współcześnie
status osoby poszkodowanej w wyniku
katastrofy w Czarnobylu posiada 1
milion dzieci i 2 miliony dorosłych.
Konsekwencje gospodarcze i
polityczne
Trudno jest ustalić całkowity koszt
ekonomiczny katastrofy. Według
Michaiła Gorbaczowa, ZSRR wydał 18
mld rubli (w tym czasie równowartość
18 mld dolarów) na działania
związane z zamknięciem i
dekontaminację. Na Białorusi
całkowity koszt w okresie 30 lat
szacuje się na 235 miliardów dolarów
(wartość dolara z 2005). Bieżące
koszty są dobrze znane – w swoim
raporcie Forum Czarnobyla 2003-2005
stwierdziło, że 5-7% wydatków
budżetowych na Ukrainie jest nadal
związane z katastrofą w Czarnobylu,
a na Białorusi uważa się, że w
latach 1991-2003 wydano ponad 13
miliardów dolarów – w 1991 r. 22%
budżetu państwa było związane z
katastrofą w Czarnobylu, spadając do
6% w 2002 roku. Większość bieżących
kosztów odnosi się do płatności
socjalnych dla 7 mln mieszkańców 3
krajów wokół Czarnobyla.
Znaczący wpływ na gospodarkę w
tym czasie miało wyłączenie z
produkcji 784 320 ha gruntów rolnych
i 694 200 ha lasów. Chociaż wiele z
tych ziem zostało przywrócone do
użytkowania, koszty produkcji
rolniczej wzrosły ze względu na
konieczność stosowania specjalnych
technik uprawy, nawozów i dodatków.
Politycznie katastrofa miała
wielkie znaczenie dla realizacji
nowej polityki sowieckiej głasnosti
i pomogła zacieśnić stosunki
ZSRR-USA pod koniec zimnej wojny.
Katastrofa stała się również
kluczowym czynnikiem ostatecznego
rozpadu Związku w 1991 i miała duży
wpływ na kształtowanie się nowej
Europy Wschodniej.
Na Ukrainie katastrofa w
Czarnobylu podważyła wiarygodność
reżimu komunistycznego oraz dała
impuls do rozwoju ekologicznych i
społeczno-politycznych organizacji.
Ich głównym zadaniem obok ochrony
środowiska naturalnego była walka o
demokratyczne standardy w
ukraińskiej republice, a pod koniec
lat 80. także o całkowitą
niepodległość. Stąd niektórzy
ukraińscy badacze na początku lat
90. określili katastrofę
czarnobylską mianem „katalizatora
walki Ukraińców o niepodległość”.
Polska reakcja na katastrofę
Informacja o katastrofie była w początkowej fazie
ukrywana przez władze w Moskwie. Jak skomentowali to
dziennikarze Dusko Doder i Louise Branson, początkową
reakcją KPZR było „blokowanie informacji w nadziei, że
skutki katastrofy jakoś same znikną, albo że nikt ich nie
zauważy”.
28
kwietnia, dwa dni po katastrofie, o godz. 5 min. 33 stacja
monitoringu radiacyjnego Służby Pomiaru Skażeń
Promieniotwórczych w Mikołajkach zarejestrowała aktywność
izotopów promieniotwórczych w powietrzu ponad pół miliona
razy większą, niż normalnie. O 9 informację przekazano do
Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w
Warszawie, które o godz. 10 ogłosiło alarm. Początkowo
polscy naukowcy przypuszczali, że gdzieś nastąpiła eksplozja
atomowa. Jednak analiza promieniotwórczych zanieczyszczeń
jednoznacznie wskazywała, że ich źródłem może być tylko
pożar reaktora atomowego. Dopiero o godz. 18 specjaliści
dowiedzieli się z radia BBC, że chodzi o Czarnobyl. Wskazuje
to na silną blokadę informacji, jaką wprowadziły sowieckie
władze.
W nocy z 28/29 kwietnia CLOR przedstawiło władzom
propozycje ochrony ludności, której istotnym punktem było
podanie dużej dawki jodu w celu zablokowania wchłaniania
radioaktywnego izotopu jodu 131I, kumulującego
się w tarczycy i mogącego doprowadzić do rozwoju nowotworu
tego narządu. Wobec niedostępności tabletek jodowych,
podjęto niekonwencjonalną decyzję o wykorzystaniu w tym celu
płynu Lugola, czyli wodnego roztworu jodku potasu i
pierwiastkowego jodu.
28 kwietnia „Trybuna Ludu” poinformowała w małej notatce
o „odnotowaniu przez nowozelandzkich naukowców nowej próby
atomowej przeprowadzonej przez Francję na poligonie na Atolu
Mururoa”. 30 kwietnia gazeta poinformowała o wystąpieniu
„pewnego wycieku substancji radioaktywnych”.
W dniu 29 kwietnia po całonocnych obradach członkowie
Biura Politycznego KC PZPR i rządu powołali Komisję Rządową,
która o godz. 11 podjęła decyzję o podaniu płynu Lugola
dzieciom i młodzieży w 11 województwach północno-wschodnich,
nad którymi przeszła radioaktywna chmura. Akcja rozpoczęła
się tego samego dnia wieczorem; w ciągu 24 h jod podano ok.
75% populacji dzieci w tym rejonie. W dniu 29 kwietnia akcję
rozszerzono na cały kraj. W ciągu kilkudziesięciu godzin
stabilny jod podano 18,5 mln osób, w znacznej większości
dzieciom do 17. roku życia. Postanowiono wstrzymać wypas
bydła na łąkach i zalecono podawanie dzieciom mleka w
proszku lub mleka skondensowanego, a także niespożywanie
świeżych owoców, warzyw, jarzyn i grzybów, wody deszczowej i
stopionego śniegu. Mleko od krów wypasanych w dniach
wcześniejszych przeznaczono do przerobu.
Był to jeden z przypadków w PRL, kiedy władze polskie
mimo początkowych oficjalnych zaprzeczeń strony radzieckiej
podjęły działania wbrew ich zaleceniom, ale w interesie
własnych obywateli. Ewenementem było opublikowanie przez
gazety komunikatu Komisji Rządowej wraz z tabelą skażeń.
Jednak po początkowo dobrej współpracy CLOR i władz, badania
skażenia prowadzone przez CLOR napotykały na trudności, a z
końcem maja CLOR otrzymało nakaz zakończenia monitorowania
ilości jodu-131 w tarczycy u dzieci.
I tak wkrótce po decyzjach podjętych pod koniec kwietnia
władze PRL wprowadziły politykę dezinformacyjną, sugerującą
niewielką skalę skażenia. Nie zamknięto szkół, nie zalecono
niewypuszczania dzieci z domów, zamykania okien, dokładnego
mycia owoców i warzyw, zbyt długiego przebywania na
powietrzu. Odstąpiono też od polewania ulic wodą. Władze
zachęcały do pierwszomajowych pochodów.
Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka uspokajała, że
„dzieciom nic się nie stanie, jak pobiegają sobie na świeżym
powietrzu, najwyżej będą musiały się częściej myć, ale
wyjdzie im to na zdrowie”, prasa powoływała się też na
opinie bliżej nieokreślonych „szwedzkich specjalistów” o
„niegroźnym poziomie promieniowania”. Do celów
propagandowych wykorzystywano również Wyścig Pokoju
odbywający się w Kijowie. Korespondenci z polskiej prasy
pisali: „Na starcie, niestety, nie stanęły mimo
wcześniejszego zgłoszenia drużyny szeregu państw. Na tej
nieobecności zaważyła prowadzona z wielkim rozgłosem przez
zachodnie ośrodki propagandowe kampania wokół awarii w
Czarnobylu”.
Współczesna ocena sytuacji
Średnia dawka na całe ciało, jaką otrzymał średnio
mieszkaniec Polski w wyniku awarii czarnobylskiej, w ciągu
roku od awarii wyniosła 0,3 mSv, a przewidywana dawka jaką
otrzyma w ciągu 70 lat 0,9 mSv, w tym czasie dawka
promieniowania naturalnego wyniesie około 170 mSv.
Faktycznie 1 maja opad promieniotwórczy nie był już
groźny dla zdrowia. Nie zarejestrowano wzrostu zachorowań na
raka brodawkowatego tarczycy, typową formę raka
popromiennego. Znaczny udział w budowaniu atmosfery lęku
przed energetyką jądrową miały wypowiedzi prasowe doktora
Jerzego Jaśkowskiego, który w 1989 sugerował, że ilość
radionuklidów uwalnianych [do atmosfery] podczas
bezawaryjnej pracy elektrowni jądrowej w ciągu jednego
roku stanowi wartość porównywalną z 100 bombami, zrzuconymi
na Hiroszimę oraz że katastrofa w Czarnobylu spowodowała
wzrost liczby martwych urodzeń w Polsce o około 30 tys.(w
rzeczywistości liczba ta wynosiła w 1986 ok. 3700, a w 1987
ok. 3400). Wypowiedzi te zostały zdementowane przez
Polskie Towarzystwo Fizyki Medycznej. Prof. Zbigniew
Jaworowski po 20 latach od katastrofy wyraża pogląd, iż
skutki
genetyczne
katastrofy w Czarnobylu wśród mieszkańców Ukrainy i
Białorusi były w rzeczywistości znacznie mniejsze, niż się
powszechnie sądzi. Twierdzi także, że podawanie w Polsce
płynu Lugola, które sam zainicjował w kwietniu 1986, było w
rzeczywistości zbędne, ponieważ skażenie atmosfery nad
Polską radioaktywnym jodem było znacznie poniżej progu
zagrożenia. Z drugiej strony potwierdza, że wobec
całkowitego braku rzetelnych informacji ze strony
oficjalnych służb ZSRR akcja ówczesna była całkowicie
uzasadniona, tym bardziej że nawet wobec braku skażenia
terapia zapobiegawcza tym specyfikiem nie wywołuje
negatywnych skutków ubocznych.
Rezerwat
Po katastrofie wokół elektrowni utworzono kilkanaście całkowicie lub
częściowo zamkniętych stref . Łącznie
strefy zamkniętego dostępu dla ludzi objęły obszar ponad
4769 km². Z powodu dużych ilości pozostawionego przez
ewakuowanych w pośpiechu ludzi pokarmu nastąpił szybki
wzrost liczby gryzoni zamieszkujących zamknięty obszar.
Pojawiły się nawet głosy postulujące ich wytrucie, jednak
natura sama ustabilizowała sytuację. Do zamkniętych stref
zaczęło przybywać coraz więcej drapieżników i kolejnych
zwierząt łańcucha troficznego.
Zdaniem niektórych obserwatorów, dzięki brakowi
ingerencji człowieka w środowisko, na terenach strefy
zamkniętej, liczebność zwierząt zwyczajowo zamieszkujących
te tereny zwiększyła się kilkunastokrotnie, a wokół
Czarnobyla rozwija się także wiele gatunków zwierząt, które
wyginęły na tych terenach dziesiątki lat wcześniej lub nie
występowały w ogóle
W 2007 wewnątrz sarkofagu reaktora odkryto specyficzne
gatunki grzybów (Wangiella dermatitidis, Cryptococcus
neoformans, Cladosporium sphaerospermum), rosnące dzięki
rozpadowi melaniny pod wpływem promieniowania gamma o
natężeniu 500x większym od promieniowania tła.
Stan
obecny
W 1991 w bloku nr 2 elektrowni w Czarnobylu wybuchł pożar.
Mimo iż awaria była niegroźna, rząd niepodległej już Ukrainy
wydał decyzję o natychmiastowym zamknięciu reaktora nr 2, a
do 1993 wszystkich pozostałych. Z uwagi na ogromne koszty i
brak możliwości zrównoważenia bilansu energetycznego
Ukrainy, dopiero w 1997 wyłączono reaktor nr 1, a w grudniu
2000 zamknięto ostatni pracujący reaktor nr 3, tym samym
elektrownia ostatecznie przestała funkcjonować. Problemem
pozostaje wysoki koszt usunięcia szkód po katastrofie. W
1995 grupa G8, zobowiązała się przeznaczyć na likwidację
elektrowni i szkód do 2,3 mld USD (w tym 498 mln jako pomoc
bezzwrotna). Z kolei Unia Europejska zadeklarowała pod
koniec lat 90. pomoc w wysokości ok. 430 mln euro – w tym
środki na budowę 2 kolejnych elektrowni atomowych, mających
rozwiązać problemy energetyczne Ukrainy związane z
zamknięciem elektrowni czarnobylskiej.
Aż
do 2006 roku brytyjska Food Standards Agency prowadziła
monitoring niektórych terenów hodowlanych w Walii, które w
1986 uznano za „potencjalnie skażone”.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta.
Obowiązuje tam surowy zakaz przebywania. Pomimo to w domach
w okolicznych wsiach można spotkać nielegalnych mieszkańców,
utrzymujących się z rolnictwa, zaś wycieczki z całego świata
zwiedzają swobodnie to miejsce. Elektrownia atomowa w
Czarnobylu stała się atrakcją turystyczną - ukraińskie
władze otworzyły dla żądnych wrażeń strefę dotąd zamkniętą
po katastrofie w 1986 roku.
Strefa rozkradana jest przez turystów i poszukiwaczy
złomu, znikają nawet najbardziej skażone przedmioty, takie
jak na przykład kombinezony likwidatorów.
W związku z bardzo złym stanem oraz zapadnięciem się
fragmentu dachu w 2013 roku do roku 2017 ma zostać zbudowany
nowy sarkofag sfinansowany z pieniędzy pochodzących spoza
Ukrainy: Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju przeznaczył 190
mln euro, Unia Europejska 110 mln euro, Stany Zjednoczone
85,5 mln euro, także Polska wyłożyła 1,5 mln euro na ten
cel. Nowy sarkofag elektrowni (New Safe Confinement)
zostanie zrealizowany przez francuski koncern Novarka.
Konstrukcja ma sięgać na ponad 108 metrów wysokości i 260
metrów szerokości.
W dalszej perspektywie rozważane jest zdemontowanie starego
sarkofagu i wyciągnięcie zalegającego tam wciąż paliwa
jądrowego.
|
|